Każda szanująca się społeczność ludzka, każde państwo, plemię czy nawet zapadła wioska w afrykańskim buszu, by móc funkcjonować potrzebuje praw i zasad, do których przestrzegania jest zobowiązany każdy z ich obywateli. W przeciwnym razie, w takiej społeczności zapanowałby chaos, który w krótkim czasie doprowadziłby do jej upadku.
Każdemu państwu potrzebna jest konstytucja, czyli ustawa zasadnicza określająca ustrój państwa, strukturę naczelnych organów władzy, podstawowe prawa i obowiązki obywateli.
W tym kontekście nasuwa się pytanie: czy i w jaki sposób Pan Bóg określił swą własną konstytucję – czy stwarzając istoty, zamieszkujące stworzony przez Niego świat, jednocześnie określił dla nich ramy i zasady, do których przestrzegania były zobligowane? Stąd też temat naszego rozważania: Boża Konstytucja.
Przyzwyczailiśmy się określać istotę Pana Boga za pomocą kilku współdziałających ze sobą przymiotów – wymieniamy tu zwykle: miłość, mądrość, sprawiedliwość i moc. Jednak obserwując Boże działanie i poznając Go przez Jego Słowo, możemy stwierdzić, że przymiotów tych jest tak wiele, że jako ludzie nie możemy ich wszystkich objąć swym rozumem, nazwać i skatalogować – byłoby to zbyt wielkie uproszczenie. Powiedzmy tylko, że nasz Pan Bóg jest również istotą miłującą harmonię, piękno, uporządkowanie i precyzyjne, planowe działanie. Dowodem, że tak właśnie jest są prawa, które Bóg dał swoim stworzeniom, które stopniowo przekazywał stworzonym przez siebie istotom, ucząc je, jak być dobrymi dziećmi swego Ojca… Przyjrzyjmy się krótko tym prawom, stanowiącym podstawy Bożych relacji z istotami, które stworzył.