Czytając ten artykuł, zapewne będziesz już, drogi Czytelniku po czasie obchodzenia święta Pamiątki ustanowionej przez Jezusa Chrystusa lub jak większość chrześcijan przyzwyczaiło się mówić – świętach Wielkanocnych. Dla Ciebie jak i dla mnie, którzy czytamy Ewangelię, słowa o chlebie i winie są nieodłącznym elementem tego okresu w roku. Ale czy zastanawiałeś się kiedyś dlaczego chleb, bo o nim dzisiaj będę pisał, stał się tak ważnym symbolem tego niezwykłego święta?
Zapewne powiesz, że Jezus sam swoim własnym nakazem powołał do życia ten symbol, mówiąc słowa: „A gdy oni jedli, wziąwszy Jezus chleb, a pobłogosławiwszy łamał, i dał uczniom i rzekł: Bierzcie, jedzcie, to jest ciało moje.” (Mat 26:26) Masz rację, to bezpośrednie zalecenie stało się podstawą dla wielu chrześcijan, aby tak właśnie rozumieć. Pomyślmy jednak o tym jak było kiedyś, gdy Jezus mówił te słowa. Czy wówczas uczniowie rozumieli i przeczuwali straszne chwile, które za chwilę nastąpią? Czy wiedzieli co spotka ich nauczyciela za kilka godzin? Czy przygotowali się tak, jak my dzisiaj staramy się to robić?
I odtąd począł Jezus…
Wszystko w życiu ma swój czas. To mądre i prawdziwe słowa. Oczywiście nie moje, bo już dawno napisał je mędrzec Salomon. Czas jest tak dla nas dzisiaj ważny, że nie moglibyśmy bez jego dokładnego mierzenia i wyznaczania w ogóle żyć. Czas zawsze był istotny, choć może nie zawsze tak precyzyjnie wyznaczany. W końcu to dzieło samego Stworzyciela, który oddzielił dzień od nocy dając nam tym samym pierwszy znak, że czas płynie. Resztę człowiek zbadał już sam. Dostrzegł zmiany pór roku, nazwał miesiące, godziny i minuty. I tak niektóre rzeczy dzieją się dziś według precyzyjnych ustaleń w czasie. Umawiamy się na spotkania o konkretnych godzinach, wstajemy o wyznaczonej minucie. Bóg też ma swój zegar i bywa tak, że kiedy wybije właściwa godzina to coś się zmienia. Kiedyś dostrzegł to Apostoł Święty Paweł i napisał: „Albowiem Chrystus, gdy jeszcze byliśmy mdłymi, według czasu umarł za niepobożne.” (Rzym. 5:6). A więc według Boga nastał odpowiedni czas, aby Jezus umarł za nas wszystkich. Czasem jednak coś ma miejsce nie dlatego, że wskazówki zegara wyznaczają odpowiednią porę. Coś niezwykłego się dzieje i wyzwala kolejny bieg wydarzeń. Wtedy mówimy, że okoliczności sprawiły, że coś się stało. Również i w ten sposób niektóre ważne wydarzenia rozpoczynały się w Biblii.
„I odtąd począł Jezus pokazywać uczniom swoim, iż musi odejść do Jeruzalemu, i wiele cierpieć od starszych i od przedniejszych kapłanów i nauczonych w Piśmie, a być zabitym i trzeciego dnia zmartwychwstać.” (Mat 16:21). Ciekawy to fragment, bo niewiele jest wersetów w Ewangelii, które by w tak krótki i zwięzły sposób oddawały cały tragizm i jednocześnie piękno tego co spotkało Jezusa. Jest jeszcze coś, co powoduje, że warto się nad nim zastanowić. Ewangelista Mateusz wspomina, że wydarzyło się coś niezwykłego, co sprawiło, że „odtąd Jezus począł mówić uczniom”, że musi cierpieć, umrzeć, by w końcu zwycięsko zmartwychwstać. Co więc takiego się stało, że te trudne do przyjęcia słowa zdecydował się Jezus przekazać swoim uczniom? Dlaczego nadszedł właściwy czas na takie wyznanie?
Jezioro Genezaret
Cofnijmy się o kilkanaście dni, może nawet miesięcy wstecz. To, o czym teraz napiszę wydarzyło się nad jeziorem Genezaret, zwanym przez niektórych Morzem Galilejskim. Pan Jezus przybył wraz z uczniami do miasteczka Nazaret. Było mu ono bliskie jak żadne inne, bo w nim się przecież wychował. Szybko się jednak okazało, że jego związek z tym miejscem był tylko przeszkodą a nie pomocą w głoszeniu słowa Ewangelii. Z powodu niewiary nie uczynił więc wielu cudów w tym mieście i szybko z niego odszedł. W tym czasie stało się jednak coś ważnego. Jezus udzielił trochę mocy Bożej swoim uczniom i rozesłał ich po okolicznej krainie, aby głosili tę samą naukę, którą od niego usłyszeli. Dostają też konkretne zalecenia jak mają się do tej misji przygotować: „I rozkazał im, aby nic nie brali na drogę, jedno tylko laskę: ani taistry, ani chleba, ani w trzos pieniędzy;” (Mar 6:8). Podkreślić chciałbym fakt, że Pan Jezus wyraźnie zabronił uczniom zabierać ze sobą chleba, jak również pieniędzy, by mogli go sobie kupić. Uczniowie idą więc na pierwszą swoją misję, a w międzyczasie z ręki oprawców Heroda ginie inny wielki misjonarz tamtych czasów, prorok Jan Chrzciciel. To wydarzenie wstrząsnęło zarówno uczniami Jana, jak i samym Jezusem.
I gdy jego uczniowie wracają, słysząc od nich tą smutną nowinę udaje się wraz z nimi na miejsce ustronne. Od razu jednak zaczynają gromadzić się wokół nich tłumy, bo poznają uczniów którzy dokonywali cudów, poznają wreszcie samego Jezusa. Gromadzi się, aby słuchać ok. 5000 mężczyzn, nie licząc niewiast i dzieci. Wszystko to rozgrywa się nad brzegami jeziora Genezaret. Tutaj właśnie głodni uczniowie są świadkami wielkiego cudu rozmnożenia 5 chlebów i 2 rybek dla całej zgromadzonej rzeszy ludzi. Jest to kolejne wydarzenie, w którym ważną rolę odgrywa chleb.
Niedługo potem, do Jezusa przystępują faryzeusze i nauczeni w piśmie, specjalni wysłannicy z Jerozolimy, którzy mieli szukać sposobu na obalenie nauki nowego nauczyciela. Tym razem zarzucają Jezusowi, że nie pilnuje swoich uczniów i jako zły nauczyciel doprowadza do tego, że przestępują zakon jedząc chleb brudnymi rękoma. Sytuacja ta jest okazją dla Jezusa do wygłoszenia pięknej nauki o tym, co prawdziwie kala człowieka. Po raz trzeci w nauce Jezusa pojawia się chleb.
Bezpośrednio po tym wydarzeniu Jezus udaje się w okolice Tyru, a więc odchodzi nieco od Jeziora Genezaret. Tu po drodze spotyka niewiastę Sydońską, która pełna wiary błaga o uzdrowienie jej córki. Podczas krótkiej rozmowy z Jezusem po raz czwarty pojawia się chleb, tym razem jako obraz na to, że z pewnych błogosławieństw korzystać powinni tylko ci którzy mają do tego prawo. Niewiasta ta jednak bardzo roztropnie mówi o okruchach które padają ze stołu i są skwapliwie wyjadane przez szczenięta. Dzięki swej wierze otrzymuje to, czego pragnęła.
Jezus wraz z uczniami wraca nad Jezioro, by zgromadzić wokół siebie tłum, tym razem 4000 mężczyzn nie licząc kobiet i dzieci i po raz kolejny uczestnicy są świadkami cudu rozmnożenia chleba. Już piąty raz w niedługim odstępie czasu Jezus mówi o chlebie.
Kiedy zmęczeni odpływają łodzią na drugi brzeg morza Galilejskiego, rozmawiając w łodzi, Pan Jezus po raz szósty mówi o chlebie, tym razem ubolewając nad tym, że jego uczniowie martwią się o to, że zabrali tylko jeden bochenek, a nie są w stanie zrozumieć, że mówiąc do nich o kwasie niekoniecznie ma na myśli ten którego dodaje się do pieczenia, aby ciasto lepiej wyrosło. Sześć razy pojawia się chleb w wydarzeniach nad Jeziorem Genezaret. I pojawia się jeszcze po raz siódmy.
- Spis treści
- 1. Jezus Chlebem Żywota
- 2. Strona 2
- 3. Strona 3