Dzieci, wychowywane w domach chrześcijańskich, od najmłodszych lat uczone są tej modlitwy. Mało tego, towarzyszy ona nam przez całe życie i pojawia się w różnych okolicznościach, najczęściej wiele zgromadzeń Pańskich kończy wspólną modlitwą Pańską.
Ta modlitwa ma szczególny wymiar właśnie w aspekcie wspólnoty, społeczności braterskiej. Każdy z nas przecież się może pomodlić w imieniu wszystkich na zebraniu do Ojca, ale zawsze to zrobi „po swojemu”, swoimi słowami. Modlitwa Pana Jezusa natomiast jest wspólnym mianownikiem, który najlepiej oddaje to, co człowiek powinien zanieść przed tron Boży. Warto, aby modląc się często tymi słowami, być świadomym o co się modlimy, tzn. jaka głębia kryje się za poszczególnymi częściami. Nie chodzi o to, by tę modlitwę jeszcze lepiej znać i skupić się na jej literackim brzmieniu. Wtedy modlitwa zamienia się w mantrę, klepaną kilkadziesiąt razy pod rząd i staje się wierszem. Sam Pan Jezus w kwestii wielomówności przestrzegał:
„A modląc się, nie bądźcie wielomówni jak poganie; albowiem oni mniemają, że dla swej wielomówności będą wysłuchani.” (Mat. 6:7)
Znając – nawet pobieżnie – głębię znaczenia myśli zawartych w tej modlitwie, lepiej nam będzie formułować nasze własne modlitwy w komorze (Mat. 6:6), przez co będziemy wiedzieć na co zwracać uwagę, co podkreślać, ile w tej modlitwie ma być prośby, ile dziękczynienia, a ile oddania Bogu chwały. Niby proste i oczywiste, a jednak rzadko przypominane.