Z chwilą, gdy Bóg zainterweniował i jasno wyraził swój sprzeciw postawie Aarona i Miriam, zauważamy, że Miriam w jednej chwili okryła się trądem, a Aaron i Mojżesz wstawili się za nią. Pan Bóg nie odtrącił jej, ani nie przekreślił jednoznacznie, jednak na swój sposób upokorzył:
„I rzekł Pan do Mojżesza: Gdyby jej ojciec plunął jej w twarz, czyż nie musiałaby się wstydzić przez siedem dni? Niech będzie przez siedem dni wyłączona z obozu, a potem niech wróci.” (4 Mojż. 12:14)
Miriam była inspiratorką buntu i poniosła konsekwencje zazdrości jakiej dała urosnąć w swym sercu. W większości skupiamy się na tym, że została dotknięta trądem, lecz to był tylko jeden element kary. Drugim elementem było to, że znalazła się na 7 dni poza obozem, a cały lud musiał na nią czekać:
„I była Miriam wyłączona z obozu przez siedem dni, a lud nie ruszył w pochód, aż powróciła Miriam.” (4 Mojż. 12:15)
Przez te 7 dni, Miriam nie miała społeczności z ludem Bożym, a cały lud musiał zatrzymać się w realizacji planu Bożego objęcia Ziemi Obiecanej. To pokazuje nam, co się z nami dzieje, kiedy grzech dopuszczamy do głosu. Nie ma wątpliwości, że folgując sobie z grzechem, należy spodziewać się duchowych konsekwencji:
„(…) Bóg pysznym się sprzeciwia, a pokornym łaskę daje.” (1 Piotra 5:5).
To właśnie pokorni są tymi, którzy mogą liczyć na indywidualną społeczność z Wiekuistym:
„(…) Króluję na wysokim i świętym miejscu, lecz jestem też z tym, który jest skruszony i pokorny duchem, aby ożywić ducha pokornych i pokrzepić serca skruszonych.” (Izaj. 57:15)
O napominaniu powiedziano już bardzo wiele, i wiele czasu poświęcono temu, aby napominać i robić to dobrze. Jednak napominanie jest dużo łatwiejsze, niż przyjmowanie napomnień. I chociaż chrześcijanie znający Słowo Boże akcentują ważność napomnień w społeczności, to jednak, kiedy przychodzi im być napomnianym, zazwyczaj mają swój punkt widzenia, mają swoje „ale”. Tym samym przychodzi na nich doświadczenie, które wymaga wielkiej pokory, by nie odpowiedzieć od razu, nie wypowiedzieć nie potrzebnych słów, ale właśnie w pokorze przemyśleć na spokojnie sprawę, bez emocji. I może wrócić do niej, dla przykładu za tydzień, gdzie można wykazywać swoje racje, ale po przemyśleniu.
Miriam była tydzień poza obozem, nie po to by się wstydzić i by ją wyśmiewano, ale po to by przemyśleć swoją postawę. To był czas, który mogła wykorzystać na zamianę swego serca.
Warto zwrócić uwagę na postawę ap. Pawła, który często napominał, ale miał ku temu jasny cel, bynajmniej zawstydzenie:
„Piszę to, nie aby was zawstydzić, lecz aby was napomnieć, jako moje dzieci umiłowane.” (1 Kor. 4:14)
Jeśli będziemy napominać z inną intencją, załatwiając swoje międzyludzkie porachunki, nie liczmy na łaskawość Pańską. Jeśli słuchając napomnień, od razu oskarżamy o złe intencje, nie liczmy, że Bóg nam pobłogosławi, abyśmy z napomnienia – choć może dla nas osobiście przykrego – wynieśli pożyteczną lekcję. Tym samym, trąd jaki dotknął Miriam, był pewnego rodzaju przejawem Bożej łaskawości, choć cieleśni ludzie tego z pewnością nie dostrzegą: „I zapomnieliście o napomnieniu, które się zwraca do was jak do synów:
Synu mój, nie lekceważ karania Pańskiego ani nie upadaj na duchu, gdy On cię doświadcza; Bo kogo Pan miłuje, tego karze, i chłoszcze każdego syna, którego przyjmuje.” (Hebr. 12:5-6)
I o ile samo karanie jest nieprzyjemne to ograniczenie społeczności Pańskiej, które może z tego tytułu grozić, jest dotkliwe. I nie jest to Boży kaprys, aby kogokolwiek od siebie odrzucać. Jest to konsekwencja, ponieważ Pan Bóg nie może mieć społeczności z nieczystym.