Pytanie: W artykule waszym Bóg i jego Syn, czy jakoś tak, piszecie, że Jezus to logos z prologu Jana. Podkreślacie tam, że wynika z tego, że Słowo było u Boga więc Jezus nie może być równy Ojcu bo Słowo było u Boga. A dla mnie bardziej interesujący jest werset 1:4 „W Nim było życie”. Gdyby pod słowo Logos podstawić Syn to wynika z tego, że Syn już wtedy miał życie sam w sobie. Taki też komentarz daje do tego wersetu BT „Życie: Słowo,Syn Ojca,zawiera w sobie pełnię życia, samo jest życiem” Co Wy na to?
Odpowiedź: Jest to interesujące pytanie. Postaram się pokazać Ci, w jaki sposób rozumiem te słowa.
Przede wszystkim, określenie„w nim było życie” (Jan. 1:4) nie jest dla mnie równoznaczne z wyrażeniem„żywot sam w sobie” pochodzącym z wersetu:„Jak bowiem Ojciec ma żywot sam w sobie, tak dał i Synowi, by miał żywot sam w sobie” (Jan. 5:26).
Pierwsze z nich ma dla mnie charakter ogólny i pokazuje zasadę, że Logos (Jezus) w swej przedludzkiej egzystencji miał życie i był źródłem tego życia dla innych w tym znaczeniu, na jakie wskazuje kontekst, w którym sformułowanie to zostało użyte:„Wszystko przez nie powstało, a bez niego nic nie powstało, co powstało” (Jan. 1:3). Innymi słowy, w Jezusie była zgromadzona i ześrodkowana siła sprawcza, życiodajna energia, dzięki której przez Niego (za Jego pośrednictwem) zostało stworzone (powstało, zostało powołane do istnienia, do życia) całe stworzenie, zarówno materia nieożywiona jak i ożywiona. „On jest obrazem Boga niewidzialnego, pierworodnym wszelkiego stworzenia, ponieważ w nim zostało stworzone wszystko, co jest na niebie i na ziemi, rzeczy widzialne i niewidzialne, czy to trony, czy panowania, czy nadziemskie władze, czy zwierzchności; wszystko przez niego i dla niego zostało stworzone. On też jest przed wszystkimi rzeczami i wszystko na nim jest ugruntowane” (Kol. 1:15-17). W Jezusie było życie, jako w „pierworodnym wszelkiego stworzenia”, a następnie życie to, zaczerpnięte z Boga, przekazał On wszelkim innym istotom: „Potem rzekł Bóg: Uczyńmy człowieka”(1 Moj. 1:26). Mimo tego, że Jezus był takim źródłem życia dla innych, to jednak wówczas jego życie ciągle zależne było od Boga Ojca: „Jak mię posłał Ojciec, który żyje, a Ja przez Ojca żyję, tak i ten, kto mnie spożywa, żyć będzie przeze mnie” (Jan. 6:57). „Wszakże dla nas istnieje tylko jeden Bóg Ojciec, z którego pochodzi wszystko i dla którego istniejemy, i jeden Pan, Jezus Chrystus, przez którego wszystko istnieje i przez którego my także istniejemy” (1 Kor. 8:6). W Jezusie było zatem życie.
Z kolei drugie z omawianych wyrażeń, „Jak bowiem Ojciec ma żywot sam w sobie, tak dał i Synowi, by miał żywot sam w sobie” (Jan. 5:26), niesie ze sobą coś więcej.
Po pierwsze, pokazuje ono, że Jezus w pewnym momencie otrzymał „żywot sam w sobie” od Ojca. Jezus jest pokazany jako odbiorca tego życia, zaś Ojciec jako jego dawca. Ojciec „ma” żywot sam sobie (co wskazuje na nieodłączną, nieusuwalną, nieprzemijającą, wrodzoną cechę wiekuistego Boga Ojca), zaś Synowi go dopiero„dał”. Oznacza to, że Jezus nie posiadał życia„sam w sobie” już z samej swej natury, samoistnie, ale je dopiero otrzymał. Wbrew pozorom, jest to istotny wniosek, ponieważ wyklucza on pogląd o jednakowej, wiecznej, „bez początku i końca”, równoczesnej i współistotnej egzystencji Ojca i Syna.
Po drugie, kontekst w jakim zostały wypowiedziane te słowa wskazuje, że była to niejako prorocza wypowiedź Jezusa, który w całym tym fragmencie opisuje znaczną część Bożego planu zbawienia człowieka i mówi o rzeczach należących wówczas do przyszłości, jako o faktach już dokonanych (np. Jan 5:24).
Po trzecie, stwierdzenie że Jezus otrzymał „żywot sam w sobie” wskazuje na jakość tego życia, jakie otrzymał Jezus. W pierwszej części tego wersetu mamy powiedziane, że „Ojciec ma żywot sam w sobie”. Jakie to jest życie? „A królowi wieków, nieśmiertelnemu, niewidzialnemu, jedynemu Bogu, niechaj będzie cześć i chwała na wieki wieków. Amen” (1 Tym. 1:17). Wynika z tego, że „żywot sam w sobie” nie jest niczym innym, jak tylko „nieśmiertelnością”. Nieśmiertelność z samej definicji tego słowa to taki stan istnienia, który jest niezniszczalny, wieczny, nieprzemijający, niezbywalny, w którym żadna śmierć nie jest możliwa – tak jak to ma miejsce w przypadku Boga Ojca. Na tym polega istota „boskiej natury” (2 Piotr. 1:17). Warto również zauważyć, że określenia„życie wieczne” (Jan. 5:24) i „żywot sam w sobie” (Jan. 5:26) nie są równoznaczne, gdyż Pismo Święte je wyraźnie odróżnia, zarówno w tym, jak i w innych miejscach. Innymi słowy, każde życie nieśmiertelne jest życiem wiecznym, ale nie każde życie wieczne ma przymiot nieśmiertelności.
Jezus nie miał życia nieśmiertelnego, niezniszczalnego, w czasie swej przedludzkiej egzystencji, ponieważ wówczas nie mógłby zginąć męczeńską śmiercią na krzyżu, gdy jako człowiek przyszedł na ziemię. W tamtym czasie„było w nim życie”, które mogło trwać wiecznie, które mogło być źródłem życia dla innych istot, ale którego trwanie było zależne od Boga: „mię posłał Ojciec, który żyje, a Ja przez Ojca żyję”. Co więcej, po śmierci Jezus, mimo że od niego pochodziło życie innych istnień, nie powstał z martwych (ze stanu nieistnienia) sam, ale został wzbudzony przez Ojca: „I zabiliście Sprawcę życia, którego Bóg wzbudził z martwych, czego my świadkami jesteśmy”(Dz. Ap. 3:15). Apostoł Paweł napisał, że Jezus, „który chociaż był w postaci Bożej, nie upierał się zachłannie przy tym, aby być równym Bogu, lecz wyparł się samego siebie, przyjął postać sługi i stał się podobny ludziom; a okazawszy się z postawy człowiekiem, uniżył samego siebie i był posłuszny aż do śmierci, i to do śmierci krzyżowej. Dlatego też Bóg wielce go wywyższył i obdarzył go imieniem, które jest ponad wszelkie imię”. Poza chwałą, po zmartwychwstaniu Bóg obdarzył Jezusa również nieśmiertelnością: „(…)Zbawiciela naszego, Chrystusa Jezusa, który śmierć zniszczył, a żywot i nieśmiertelność na jaśnię wywiódł przez ewangelię” (2 Tym. 1:10), „Jedyny, który ma nieśmiertelność, który mieszka w światłości niedostępnej, którego nikt z ludzi nie widział i widzieć nie może; jemu niech będzie cześć i moc wieczna. Amen” (1 Tym. 6:14-16). To, że fragment ten mówi o Jezusie, a nie o Bogu Ojcu wynika z tego, że w przeciwnym razie z tekstu tego wypływałby wniosek, że Jezus nie ma obecnie nieśmiertelności co jest niezgodne z innymi wersetami Pisma Świętego (o których poniżej); do wniosku tego prowadzi również analiza podobnej w swej konstrukcji logicznej wypowiedzi z 1 Kor. 15:27. Na marginesie, w wersecie tym mamy również informację, że obecnie Jezus „mieszka w światłości niedostępnej”, a w takim stanie Go „nikt z ludzi nie widział i widzieć nie może”, ale to jest odrębnym tematem. Analogiczny wniosek co do nieśmiertelności życia, do jakiego powstał Jezus w czasie zmartwychwstania, wynika z porównania następujących wersetów:„Bo jeśli wrośliśmy w podobieństwo jego śmierci, wrośniemy również w podobieństwo jego zmartwychwstania” (Rzym. 6:5) oraz „Błogosławiony i święty ten, który ma udział w pierwszym zmartwychwstaniu; nad nimi druga śmierć nie ma mocy” (Obj. 20:6), a także: „Ale powie ktoś: Jak bywają wzbudzeni umarli? I w jakim ciele przychodzą? (…) Tak też jest ze zmartwychwstaniem. Co się sieje jako skażone, bywa wzbudzone nieskażone; sieje się w niesławie, bywa wzbudzone w chwale; sieje się w słabości, bywa wzbudzone w mocy; ( …)albowiem to, co skażone, musi przyoblec się w to, co nieskażone, a to, co śmiertelne, musi przyoblec się w nieśmiertelność. A gdy to, co skażone, przyoblecze się w to, co nieskażone, i to, co śmiertelne, przyoblecze się w nieśmiertelność, wtedy wypełni się słowo napisane: Pochłonięta jest śmierć w zwycięstwie! Gdzież jest, o śmierci, zwycięstwo twoje? Gdzież jest, o śmierci, żądło twoje?” (1 Kor. 15:35,42-43,53-55). Innymi słowy, wierni naśladowcy Pańscy mają obietnicę dostąpienia takiego zmartwychwstania, jakie było udziałem Jezusa. Jeżeli o zmartwychwstaniu Kościoła powiedziane jest, że będzie ono polegać na powstaniu do życia „nieśmiertelnego”, „nieskażonego”,„w chwale”, nad którym „druga śmierć nie ma mocy”, to oznacza to, że zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa nie mogło być inne, do życia podlegającego śmierci, mniej chwalebnego lub cudownego.
Podsumowując: z powodów wskazanych powyżej myślę, że Logos w swej przedludzkiej egzystencji„miał życie”, ale nie miał „żywota sam w sobie” w znaczeniu nieśmiertelności i niezniszczalności.