Zacznijmy od pierwszego aspektu.
Często w naszym życiu okazuje się, że znajdujemy się w sytuacjach, które nas zaskakują i nie potrafimy ich zrozumieć. Stają na naszej drodze ludzie, którzy pragną nam coś przekazać a my nie bardzo wiemy, o co im tak naprawdę chodzi i w jakim celu to robią. Chcą nas ująć za rękę i poprowadzić w nieznane. Może to być moment, którego nie będziemy się spodziewać. To od nas samych zależy jak do czegoś takiego podejdziemy. Czy będziemy chcieli to zrozumieć.
Czy uznamy to za zwykły przypadek, których jak sądzimy tak wiele w naszym życiu, czy może przez chwilę zatrzymamy się i pomyślimy, że to może czyjeś świadome i celowe działanie. Może ktoś chce nam coś ważnego powiedzieć coś, co może odmienić całe nasze życie, coś, co może być Bożym słowem skierowanym właśnie do nas w tej chwili. Takim Bożym zaproszeniem.
Pozwólcie, że opowiem wam krótką historię pewnego strażnika, który pracował w więzieniu. Było to dosyć dawno i więzienie, w którym pracował nie przypominało dzisiejszego zakładu karnego. Ale zasady były podobne, strażnik odpowiadał za swoich więźniów, miał ich pilnować by z niego nie uciekli. Któregoś dnia trafiło do niego dwóch mocno okaleczonych po ubiczowaniu skazańców. Sumiennie się nimi zajął: wtrącił ich do lochu a nogi zakuł w dyby. Był pewny, że nie ma takiej możliwości, aby mu uciekli. Był tego do tego stopnia pewny, że spokojnie zasnął. Nie słyszał, co działo się w celi gdzie siedzieli więźniowie. A działy się tam bardzo dziwne rzeczy.
Historia ta wydarzyła się naprawdę i możemy ją przeczytać w Dz. Ap 16 rozdziale. Od wersetu 25 czytamy:
„A około północy Paweł i Sylas modlili się i śpiewem wielbili Boga, więźniowie zaś przysłuchiwali się im. Nagle powstało wielkie trzęsienie ziemi, tak że się zachwiały fundamenty więzienia i natychmiast otworzyły się wszystkie drzwi, a więzy wszystkich się rozwiązały. A gdy się przebudził stróż więzienny i ujrzał otwarte drzwi więzienia, dobył miecza i chciał się zabić, sądząc, że więźniowie uciekli. Lecz Paweł odezwał się donośnym głosem, mówiąc: Nie czyń sobie nic złego, bo jesteśmy tu wszyscy. Zażądał wtedy światła, wbiegł do środka i drżąc cały, przypadł do nóg Pawła i Sylasa,”
Strażnik widząc trzęsienie ziemi i otwarte drzwi do celi w jednej chwili zrozumiał, że dla niego to jest koniec. Nie wypełnił powierzonej mu misji. Zawiódł gdyż był pewny, że wszyscy, których miał pilnować uciekli. Bo tak było zawsze, czymś naturalnym dla tych, których pilnował było to, aby przy najlepszej nadarzającej się okazji uciec z więzienia. Jako człowiek honoru zdający sobie sprawę, jaka go spotka kara za niedopilnowanie więźniów postanowił popełnić samobójstwo. Nagle usłyszał słowa, które zmieniły jego całe życie.
Nie czyń sobie nic złego, bo jesteśmy tu wszyscy.
Nie mógł tego zrozumieć, dlaczego ci wszyscy ludzie pozostali w celi? Dlaczego nie uciekli? To przecież w brew wszelkim zasadom, z jakim do tej pory się spotkał. To w brew ludzkiej logice. Nie potrafił tego zrozumieć, poczuł jednak, że to nie są zwykli więźniowie. Zorientował się, że są to ludzie, którzy chcą przez swoją postawę coś do niego powiedzieć. Chcą przekazać mu najwspanialszą wiadomość w jego życiu. Chcą przekazać mu Bożą wolę, czyli to, czego Pan Bóg od tej pory będzie od niego i jego rodziny oczekiwał. W jednej chwili otwiera przed nimi swoje serce. Jako grzeszny człowiek, który jeszcze kilka minut temu był panem całej sytuacji, uniża się przed Pawłem i Sylasem padając im do nóg. I pyta: „Panowie, co mam czynić abym był zbawiony?”
To nie jest pytanie tylko tego jednego człowieka. Jest to pytanie ludzi przygnębionych grzechem i pragnących odmienić swoje dotychczasowe życie, chcących na nowo się narodzić, zacząć wszystko od początku, zacząć nowe życie, na zupełnie innych warunkach i zasadach, pragnących po prostu żyć mając świadomość, że przed nimi cała wieczność.
A odpowiedź na to pytanie od dwóch tysięcy lat jest zawsze ta sama.
„Uwierz w Pana Jezusa, a będziesz zbawiony, ty i twój dom!”
„I głosili Słowo Pańskie jemu i wszystkim, którzy byli w jego domu. Tejże godziny w nocy zabrał ich ze sobą, obmył ich rany, i zaraz został ochrzczony on i wszyscy jego domownicy. I wprowadził ich do swego domu, zastawił stół i weselił się wraz z całym swoim domem, że uwierzył w Boga.”
Zaczęło się dla nich nowe życie w Chrystusie. To był pierwszy i najważniejszy krok na nowej drodze za Panem
Opisuje to Apostoł Paweł: „Bo miłość Chrystusowa ogarnia nas, którzy doszliśmy do tego przekonania, że jeden za wszystkich umarł; a zatem wszyscy umarli; A umarł za wszystkich, aby ci, którzy żyją, już nie dla siebie samych żyli, lecz dla tego, który za nich umarł i został wzbudzony. Dlatego już odtąd nikogo nie znamy według ciała; a jeśli znaliśmy Chrystusa według ciała, to teraz już nie znamy. Tak więc, jeśli ktoś jest w Chrystusie, nowym jest stworzeniem; stare przeminęło, oto wszystko stało się nowe. A wszystko to jest z Boga, który nas pojednał z sobą przez Chrystusa i poruczył nam służbę pojednania, To znaczy, że Bóg w Chrystusie świat z sobą pojednał, nie zaliczając im ich upadków, i powierzył nam słowo pojednania. Dlatego w miejsce Chrystusa poselstwo sprawujemy, jak gdyby przez nas Bóg upominał; w miejsce Chrystusa prosimy: Pojednajcie się z Bogiem. On tego, który nie znał grzechu, za nas grzechem uczynił, abyśmy w nim stali się sprawiedliwością Bożą.”(2 Kor 5: 14-21)
Zaczynając wierzyć w Jezusa Chrystusa wchodzimy na drogę poświęcenia i prawdy. Droga ta doprowadza nas do Boga. Pan Jezus powiedział: „Ja jestem droga i prawda, i żywot, nikt nie przychodzi do Ojca, tylko przeze mnie.” (Jan. 14:6)
Przykład strażnika więziennego, który przywołałem bardzo ładnie pokazuje nam jak wygląda pierwszy kontakt z Panem. Ale to jest dopiero początek. Musimy zdawać sobie sprawę, że sama świadomość tego, iż wierzymy w istnienie Pana Jezusa i jego Ojca to za mało. Bardzo wiele ludzi wierzy, że Pan Jezus żył na ziemi, ale sposób, w jaki żyją wskazuje na to, że nie ma to dla nich żadnej wartości.
Bo wiara musi być poparta uczynkami jak pisze św. Jakub: „Tak i wiara, jeżeli nie ma uczynków, martwa jest sama w sobie. Lecz powie ktoś: Ty masz wiarę, a ja mam uczynki; pokaż mi wiarę swoją bez uczynków, a ja ci pokażę wiarę z uczynków moich. Ty wierzysz, że Bóg jest jeden? Dobrze czynisz; demony również wierzą i drżą.”(Jakub 2:17-19)
Krocząc za Panem przechodzimy przez kolejne etapy naszej wędrówki cały czas starając się rozpoznać, czego Pan Bóg od nas wymaga. Jak czytaliśmy w opisie Apostoł Paweł i Sylas będąc w domu strażnika głosili im Słowo Boże. Wolą Pana Boga względem nas jest to, abyśmy poznali, co Pan Bóg chce do nas powiedzieć. W tym celu musimy poczynić w naszym życiu pewne kroki, które uczynią, że nasze zbawienie będzie pewne.
Pierwszym z nich jest wyrobienie w sobie nawyku czytania Biblii. W Biblii znajdziemy wszystko, co będzie nam potrzebne do tego, aby nas w pełni ukształtować. Znajdziemy tam odpowiedź na wszystkie pytania, jakie pojawią się w ciągu naszego życia. Odnajdziemy tam sens tego wszystkiego, co obecnie przeżywamy tych dobrych jak i tych trudnych chwil naszego życia. Znajdziemy tam pociechę, ale też i napomnienie, a przede wszystkim masę historii z życia ludzi, którzy bardzo wiele przeszli w drodze do Boga i Jego Syna i będą dla nas doskonałymi nauczycielami.
Samo Pismo Święte potwierdza to słowami: „Całe Pismo przez Boga jest natchnione i pożyteczne do nauki, do wykrywania błędów, do poprawy, do wychowywania w sprawiedliwości, Aby człowiek Boży był doskonały, do wszelkiego dobrego dzieła przygotowany.” (2 Tym. 3:16-17)
To prawda, że poznanie Pisma kształtuje w nas doskonałość. Kiedy czytamy Biblię to odnosimy wrażenie, że z każdym dniem stajemy się lepsi. Kiedy zaniedbujemy czytanie ciężko nam jest myśli skierować w kierunku nieba. Czytanie sprawia, że poznajemy osobę Jezusa Chrystus a widząc syna widzimy także jego Ojca. Poznając Pana Boga automatycznie poznajemy jego wolę względem nas samych. „Albowiem ktokolwiek czyni wolę Ojca mojego, który jest w niebie, ten jest moim bratem i siostrą, i matką” (Mat. 12:50)
- Spis treści
- 1. Boża wola w naszym życiu
- 2. Strona 2
- 3. Strona 3
- 4. Strona 4
- 5. Strona 5