Wiedząc czas

Czym jest duchowy sen? Po czym poznać, że śpimy. Jak nie zasnąć? Jak dać się obudzić? Oto pytania, na które powinniśmy odpowiadać sobie przy okazji świąt kalendarzowych, gdy określamy stosowną porę na działanie, gdy dokonujemy okresowych podsumowań.

W czasie snu człowiek nieruchomieje, częściowo traci świadomość, jego zmysły pozbawione są części swej wrażliwości, zwalniają się podstawowe rytmy życiowe, spada tętno i ciśnienie, zwalnia się rytm oddechowy. Częstotliwość fal mózgowych, która w stanie czuwania może wynosić od 14-60 Hz, w czasie snu spada nawet poniżej 4 Hz. W czasie snu pojawiają się także marzenia senne.

Przenosząc te obserwacje na poziom duchowy możemy powiedzieć, że objawami duchowego snu są: brak aktywności w działaniu, spowolnienie funkcji duchowych organów, takich jak nerki sumienia, czy serce uczuć, zmniejszone zapotrzebowanie na tlen ducha świętego. Nasz duchowy umysł zostaje spowolniony w działaniu. Mniej zastanawiamy się nad Bożymi sprawami. Nasze duchowe oczy stają się częściowo niewrażliwe na światło Prawdy, a uszy nie dosłyszą cichego głosu Pana, wskazującego nam drogę, którą powinniśmy chodzić (Izaj. 30:21). W czasie snu pojawiają się marzenia senne. Śpiącemu wydaje się, że coś robi, ale nie ma realnych skutków tej pracy, zdaje mu się, że kogoś odwiedza, ale nikt się z tego nie cieszy, wydaje mu się, że je, ale nie posila organizmu i może w tym czasie umrzeć z głodu, zdaje mu się – jak dziewczynce z zapałkami – że grzeje się przy kominku, a może w tym czasie zamarznąć na śmierć.

Jak nie zapaść w sen? Senności, jak wiadomo z doświadczenia, sprzyja bezruch, przejedzenie oraz nadużywanie alkoholu. Człowiek, który chciałby przedłużyć okres czuwania, powinien zachowywać aktywność ruchową, robić coś, ruszać się. Nie powinien przedtem się najadać i absolutnie nie pić alkoholu. Niewielka dawka alkoholu wprawdzie pobudza, ale jest to działanie krótkotrwałe, które następnie zrekompensowane zostaje wzmożoną sennością.

W duchowym znaczeniu chcąc nie zapaść w sen powinniśmy zachowywać aktywność. Szukać okazji do wykonywania dobrych uczynków. Nawet gdy tak naprawdę nie mamy nic do zrobienia, albo nie wiemy, co moglibyśmy robić, powinniśmy się przynajmniej duchowo „gimnastykować”, by nie zasnąć. Powinniśmy szukać jakiejkolwiek formy duchowej aktywności – regularnego czytania, uczestniczenia w społecznościach, pracy dla potrzebujących, byle tylko utrzymać organizm w stanie aktywności.

Również przejadanie się duchowym pokarmem, zwłaszcza tym ciężkostrawnym, oraz picie nadmiaru duchowego wina ludzkich nauk i teorii sprzyja duchowej senności. Tak niestety się zdarza, że biblijne teoretyzowanie staje się czasami czynnością zastępczą. Zamiast duchowego życia bawimy się słowami i teoriami. Zamiast zdrowej nauki wynikającej z Biblii rozwijamy teorie, które mogą owszem być ciekawe, ale w nadmiarze staną się winem odurzającym duchowe zmysły i powodującym senność. Nadmiar pokarmu i wina powoduje większą skłonność do marzeń sennych. W takim stanie śpimy, ale zdaje nam się, że jesteśmy ożywieni, że działamy, że jesteśmy aktywni, tymczasem jest to tylko sen.

Człowiek śpiący nie słyszy cichych dźwięków i nie widzi słabo oświetlonych obiektów. Budzi go jednak głośny dźwięk, jasne światło lub dotknięcie. Możemy więc zostać obudzeni głosem, błyskiem lub dotknięciem. Odgłosy życia, które dobiegają śpiącego często wywołują u niego pewne skojarzenia senne. Stopniowo wraz z powrotem świadomości wojenne odgłosy ze snu okazują się być grzmotami zza okna. W taki sam sposób może przemawiać do nas Pan Bóg, pragnąc obudzić nas ze snu. Budzące nas odgłosy docierają powoli. Są to czasami skojarzenia z Pisma Świętego, słowa braci, czasami też jakieś głośne nawoływania, które docierają do nas z wielkich ruchów religijnych. Możemy nakryć się szczelnie kołdrą, przycisnąć głowę do poduszki i próbować spać dalej. Możemy, jak dzieci, które mama budzi do szkoły, wołać do Pana Boga: „Pozwól nam jeszcze chwilkę pospać”. I może rzeczywiście tak się stać, że Pan Bóg zrezygnuje z budzenia nas, pozostawiając nas w stanie duchowej śmierci. Czy chcielibyśmy, aby nam się to przytrafiło? Z pewnością nie! Dlatego też powinniśmy bardzo uważnie wsłuchiwać się w głosy, które do nas docierają, aby prędko wstać, gdy tylko usłyszymy Boże wezwanie.

Podziel się