Modlitwa
Tak jak jałmużna może być spektakularna, tak samo modlitwa jest tym, co może spowodować wzrost naszej wartości w oczach innych. Faryzeusze nie zapominali o tym i swoją pozycję pobożnych ludzi budowali za pomocą modlitwy, a raczej sposobie jej praktykowania: „A gdy się modlicie, nie bądźcie jak obłudnicy, gdyż oni lubią modlić się, stojąc w synagogach i na rogach ulic, aby pokazać się ludziom; zaprawdę powiadam wam: Otrzymali zapłatę swoją.” (Mat 6:5). Pan Jezus bezwzględnie potępia obłudną postawę, ponieważ jej celem jest tylko to, by się pokazać ludziom. Cynicznie wykorzystują do tego Pana Boga – wręcz instrumentalnie – by poprzez słowa chwały czy dziękczynienia pokazać się ludziom.
Dziś nie jest to obce zjawisko. Weźmy – trzymając się przykładu modlitwy – przygotowanie wcześniejszego tekstu, odpowiedni dobór słów, nauczenie ich się na pamięć, by podczas zebrania głośno się pomodlić. Godne potępienia? Niekoniecznie. Bo tak jak w przypadku jałmużny – kwestia rozbija się o intencje. Jeśli modlący się ma problemy ze stresem lub się jąka – nie ma dyskusji. Jednak w przypadku chęci lansowania się, taką postawę z całą pewnością można podsumować cytując słowa Jezusa względem nich: „Zaprawdę powiadam wam: Odbierają zapłatę swoją.”
Niestety – jak już wspomnieliśmy – budujemy swoją pozycję we własnych oczach na podstawie widocznych przejawów u innych ludzi. Pobożność ocenimy na podstawie wielkości ofiary finansowej lub pięknych i wzruszających modlitwach, a ocenę grzesznika zbudujemy na podstawie dotychczasowych życiowych dokonań. Łatwo tak podejść do sprawy, ale bardzo niebezpiecznie. Przykład – w innym miejscu – postawy faryzeusza wskazuje nam na ową powierzchowność: „Dwóch ludzi weszło do świątyni, aby się modlić, jeden faryzeusz, a drugi celnik. Faryzeusz stanął i tak się w duchu modlił: Boże, dziękuję ci, że nie jestem jak inni ludzie, rabusie, oszuści, cudzołożnicy albo też jak ten oto celnik. Poszczę dwa razy w tygodniu, daję dziesięcinę z całego mego dorobku.” (Łuk. 18:10-12).
Żaden z wyżej wymienionego uczynku faryzeusza nie był grzechem. Wręcz przeciwnie – naśladowania godzien. Jednak, swoje duchowe życie opierał na uczynkach, które jak wiemy nie niosą ze sobą zbawienia, a tylko są owocem naszej wiary (Jak. 2:26). Można jednak mieć uczynki i jednocześnie nie mieć wiary – co pokazuje faryzeusz. Dlaczego? Otóż został on przeciwstawiony celnikowi, który przyszedł i pokutował: „A celnik stanął z daleka i nie śmiał nawet oczu podnieść ku niebu, lecz bił się w pierś swoją, mówiąc: Boże, bądź miłościw mnie grzesznemu.” (Łuk. 18:13). Faryzeusz natomiast w swoich oczach, przed Bogiem, budował swoją nienaganną pozycję. Nie było w nim ani skruchy, ani pokuty. Już król Dawid zauważył zależność stanu serca i składanej ofiary: „Ofiarą Bogu miłą jest duch skruszony, Sercem skruszonym i zgnębionym nie wzgardzisz, Boże.” (Psalm 51:19).
Postawa, w której Pan Bóg ma upodobanie, opiera się na skromności i cichości: „Ale ty, gdy się modlisz, wejdź do komory swojej, a zamknąwszy drzwi za sobą, módl się do Ojca swego, który jest w ukryciu, a Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odpłaci tobie. A modląc się, nie bądźcie wielomówni jak poganie; albowiem oni mniemają, że dla swej wielomówności będą wysłuchani.” (Mat. 6:6-7). Co ciekawe, to nie są puste słowa, ponieważ Pan Jezus praktykował to podejście: „I stało się w tych dniach, że wyszedł na górę, aby się modlić, i spędził noc na modlitwie do Boga.” (Łuk. 6:12). Z pewnością, gdyby Pan Jezus chciał dodatkowo urosnąć w oczach swoich słuchaczy, wystarczyło, że kazałby czekać innym, bo musi się pomodlić i wszyscy by czekali i patrzyli jak Jezus się modli kilka godzin. Nigdy Pan Jezus tak nie zrobił. Wręcz ukrywał się (jeśli to dobre słowo) ze swoją pobożnością. Podobną postawą wykazał się prorok Elizeusz: „A gdy Elizeusz wszedł do domu, oto chłopiec leżał martwy na jego łożu. Wszedł więc tam, zamknął drzwi przed nimi obojgiem i zaczął się modlić do Pana.” (2 Król, 4:32-33). Co ciekawe – skromność – opiera się nie tyle na publicznym aspekcie modlitwy, co na samej modlitwie. Nie ma sensu powtarzać ‘wierszyka modlitwy’ 20 albo 100 razy, bo jesteśmy jak poganie myśląc, że dla swej wielomówności będą wysłuchani, a wcześniejsze rozważania wskazały, że nie słowa, pieniądze czy czyny mają bezpośredni wpływ, tylko intencje serca czy pokuta. Skromność powinna przejawiać się na każdym etapie naszej służby: czy w jałmużnie czy w modlitwie.