Pismo Święte podaje przykłady życiorysów, które mimo dobrego początku i długich lat życia w bojaźni Bożej, przy końcu swych dni duchowo upadły, a nawet odpadły. Wszystko dlatego, że przez jeden moment, może jedną decyzję, nie byli dostateczne czujni, może nie zwrócili na coś wystarczająco uwagi, by lawinowo ich pociągnęły za sobą poważne konsekwencje.
Sztandarowym i szeroko omawianym przykładem jest król Salomon, który mimo szczególnych błogosławieństw przez całe życie, dopuścił się grzechu. O ile znamy tą historię, o tyle zwróćmy uwagę na okoliczności.
„Gdy się zaś Salomon zestarzał, jego żony odwróciły jego serce do innych bogów, tak że jego serce nie było szczere wobec Pana, Boga jego, jak serce Dawida, jego ojca. Toteż poszedł Salomon za Asztartą, boginią Sydończyków, i za Milkomem, ohydnym bałwanem Ammonitów. Salomon postępował źle wobec Pana i nie wytrwał wiernie przy Panu jak Dawid, jego ojciec.” (1 Król. 11:4-6)
Na pierwszy rzut oka, winne są żony Salomona, ale czy rzeczywiście? Salomon, największy mędrzec, znał zapis Zakonu dotyczący roli króla w Izraelu:
„Niech też nie bierze sobie wiele żon, aby nie odstąpiło jego serce. Także srebra i złota niech wiele nie gromadzi.” (5 Mojż. 17:17)
Istnieje prawdopodobieństwo, że młody Salomon, tak wielce wyróżniony na tle innych ludzi, w czasach starości mógł wytrwać przy Panu, jednak warunki jakie sam sobie stworzył, uniemożliwiły mu to. Salomon jako król, musiał myśleć strategicznie, przez co szukał sposobów na rozwój królestwa jak i zapewnienie mu dobrej przyszłości. O ile założenia były dobre, o tyle metoda już nie. Drogą do pokoju i dobrobytu były sojusze polityczne z pogańskimi narodami, często zatwierdzane poprzez małżeństwa. Pomijając ilość tych małżeństw, zauważmy, że te kobiety miały bardzo bliski dostęp do króla i mogły na niego wpływać w sprawach politycznych jak i indywidualnych, w tym i osobisto-religijnych. Nie Bóg go doświadczył, ale pozwolił mu doświadczyć konsekwencji własnych decyzji.
Znajdujemy w tym lekcję dla nas, a mianowicie, że nasze otoczenie wpływa na nas i nie spostrzeżemy się, kiedy nas zmieni. Trwanie we wspólnocie, o której mówi zapis Dziejów Ap. 2:42 ma swój wymiar praktyczny:
„Cóż tedy, bracia? Gdy się schodzicie, jeden z was służy psalmem, inny nauką, inny objawieniem, inny językami, inny ich wykładem; wszystko to niech będzie ku zbudowaniu.” (1 Kor. 14:26)
Celem wzajemnego usługiwania sobie, jest wzajemne zbudowanie. Pański Zbór (ale nie tylko, bo i rodzinny dom), to enklawa, która pozwala nam trwać w naszym poświęceniu, przypominać sobie śluby Pańskie, odnawiać się z każdym dniem. Samemu może i uda się zachować wiarę, ale trudno jest się rozwinąć duchowo. Świat nieuchronnie pojawia się w naszym życiu: w pracy, w sąsiedztwie, czy w regularnie czytanych i oglądanych mediach. To tam przemycają się „humanistyczne” wartości. Jednym z nich jest serial „Lucyfer” (Netflix), który pokazuje ‘dobrą stronę diabła’, przypisując mu ludzkie rozterki i próbując wzbudzić u widzów sympatię do niego. Kilka lat temu film Goust Rider, pokazywał historię dobrego człowieka, który zaprzedał duszę diabłu i jako potępiony, grzeszy człowiek walczył… ze złem diabła. Ktoś powie, że to tylko serial lub fikcja filmowa i ja się z tym zgodzę, bo to tylko jedna kropla. Jednak żyjemy w czasach, gdy tych kropel są tysiące, a my możemy nie spostrzec się jak głęboko jesteśmy zanurzeni w świecie i jak daleko odeszliśmy od Prawdy.
Z całą pewnością, Salomon, nie poczuł że robi coś złego. Lata kompromisu zaślepiły go w tym „niczemu nie winnemu złożeniu ofiary”. Dlatego powinniśmy być stale czujni i regularnie odcinać rzeczy, które nie tylko są złe, ale mają nawet pozór zła:
„Od wszelkiego rodzaju zła z dala się trzymajcie.” (1 Tes. 5:22).
Interesujące jest stwierdzenie „wszelkiego rodzaju zło”. Ludzka natura, często dąży do samousprawiedliwienia się i zagłuszenia sumienia, poprzez wprowadzanie terminu „mniejszego zła”, które jakoby można by usprawiedliwić. Salomon w swoim życiu dokonywał wyborów mniejszego zła, bo przecież lepiej mieć żonę pogankę z obcego narodu, aniżeli z tym narodem toczyć krwawą wojnę. Jednak skutki utwierdzają nas w tym, że to nie najlepsza droga.
Wszystkie nasze działania powinny być podyktowane jednemu celowi:
„Dążmy więc do tego, co służy ku pokojowi i ku wzajemnemu zbudowaniu.” (Rzym. 14:19)
Jeżeli coś nie przynosi pokoju lub zbudowania, należy to odciąć, ponieważ istnieje zagrożenie rozwoju złego.