Chrzest nie był znany w Zakonie. Jan Chrzciciel był pionierem w tego typu obrzędzie. Nie możemy mimo to nazwać tego jakimś samowolnym działaniem, ale Bożym zamierzeniem. Sam fakt narodzin Jana Chrzciciela był szczególny: „Wtem ukazał się mu [Zachariaszowi] anioł Pański, stojący po prawej stronie ołtarza kadzidlanego. I zatrwożył się Zachariasz na jego widok, i lęk go ogarnął. Anioł zaś rzekł do niego: Nie bój się, Zachariaszu, bo wysłuchana została modlitwa twoja, i żona twoja, Elżbieta, urodzi ci syna i nadasz mu imię Jan; (…) Kimże będzie to dziecię? Ręka Pańska bowiem była z nim” (Łuk. 1:11-13; 66). Jan przez całe swoje życie był przygotowywany przez Boga do swojej misji. Jak czytamy w zapisanie Łukasza: „Będzie bowiem wielki przed Panem; i wina, i napoju mocnego pić nie będzie, a będzie napełniony Duchem Świętym już w łonie matki swojej” (Łuk. 1:15). Te słowa anioła Gabriela odsyłają nas do Zakonu do zapisu dotyczącego prawa Nazyreatu, który przewidywał szczególny ślub Bogu. „Przemów do synów izraelskich i powiedz im: Jeżeli mężczyzna lub kobieta złoży szczególny ślub, ślub nazyreatu, aby się poświęcić Panu, To niech powstrzyma się od wina i napoju odurzającego. Nie będzie pił octu winnego i octu z napoju odurzającego, nie będzie pił żadnego soku z winogron i nie będzie jadł winogron ani świeżych, ani suszonych. Przez cały czas swojego nazyreatu nie będzie jadł niczego, co się zbiera z winnego krzewu, począwszy od niedojrzałych winogron aż do wytłoczyn. Przez cały czas jego ślubu nazyreatu brzytwa nie przejdzie po jego głowie. Dopóki nie wypełnią się dni, na które poświęcił się Panu, będzie poświęcony. Pozwoli swobodnie róść włosom na swojej głowie. Przez cały czas, na jaki poświęcił się Panu, nie będzie przystępował do zmarłego. Nie będzie się zanieczyszczał nawet przy swoim zmarłym ojcu, matce, bracie i siostrze swojej, gdyż na jego głowie jest znak poświęcenia się swojemu Bogu. Przez cały czas swojego nazyreatu jest poświęcony Panu” (4 Moj. 6:2-8).
Idea tego prawa była prosta. Nazyrejczyk, to był ktoś odłączony od reszty społeczeństwa. Celem tego było przybliżenie się do Boga, zbudowanie (osobistej) społeczności między człowiekiem a Bogiem. Taki człowiek był blisko Boga. A jeśli czytamy o przypadkach, kiedy to już od momentu kształtowania się nowego życia w łonie, matka musi zachowywać się tak jakby była związana nazyrejstwem ze względu na dziecko, to musimy być pewni, że taki człowiek został przez Boga wybrany do szczególnego celu. Takim kimś był Samson (Sędz. 13:3-5) czy Samuel (I Sam 1:11, 28).
Jeszcze jeden fakt dotyczący Jana Chrzciciela jest dość istotny: był on zapowiedziany przez proroków. „Pocieszajcie, pocieszajcie mój lud, mówi wasz Bóg! Mówcie do serca Jeruzalemu i wołajcie na nie, że dopełniła się jego niewola, że odpuszczona jest jego wina, bo otrzymało z ręki Pana podwójną karę za wszystkie swoje grzechy. Głos się odzywa: Przygotujcie na pustyni drogę Pańską, wyprostujcie na stepie ścieżkę dla Boga naszego!” (Izaj. 40:1-3). Poza Izajaszem jeszcze Malachiasz mówi o ‘Wtórym (tzn. drugim) Eliaszu’: „Oto Ja poślę wam proroka Eliasza, zanim przyjdzie wielki i straszny dzień Pana, I zwróci serca ojców ku synom, a serca synów ku ich ojcom, abym, gdy przyjdę, nie obłożył ziemi klątwą” (Mal. 3:23-24).
Mam świadomość, że się powtarzam, gdyż w naszym serwisie znajduje się już artykuł poświęcony osobie Jana Chrzciciela. Mimo to, niemalże kopiuje myśli już omawiane z prostej przyczyny: są one jednymi z najistotniejszych w misji Jezusa. Dlaczego? Otóż Jan był koniecznym elementem w Bożym planie, ponieważ to on jakby przygotowywał lud Izraelski na przybycie Jezusa, a jego nauki dotyczące Jezusa mają swoje potwierdzenie, nie w jakiś wymysłach, czy legendach ludzki, ale w proroctwach (tj. Słowie Bożym). Dlatego współcześni chrześcijanie, którzy patrzą na nauki Jezusa z Galilei w sposób globalny – z perspektywy całej Biblii – muszą mieć na względzie osobę Jana Chrzciciela.
Wezwanie Jana było proste, a zarazem bardzo wymowne: „Upamiętajcie się, albowiem przybliżyło się Królestwo Niebios” (Mat. 3:2). Wszystkie nauki, jakie Jan głosił, można właśnie streścić w powyższym zdaniu. Jan nawoływał do pokuty, do zmiany życia, do przewartościowania swoich pojęć, do zmiany priorytetów. Co dziwne, te wezwanie nadal jest aktualne. Dziś, jeśli chcemy być prawdziwymi chrześcijanami, nie takimi ‘od niedzieli do niedzieli’, albo co gorsza ‘od święta do święta’, ale prawdziwymi, dla których wola Boża jest istotna, powinniśmy zacząć od tego wezwania. Ponieważ na cóż nam chrzest, który sam w sobie jest tylko symbolem i nie gwarantuje nikomu zbawienia, jeśli sercem jesteśmy dalecy od Boga. Bóg nie chce, abyśmy byli robotami, które celebrują obrzędy kompletnie ich nie rozumiejąc. Przychylności Boga w tym nie dostajemy. „Albowiem ofiar nie żądasz, A całopalenia, choćbym ci je dał, nie zechcesz przyjąć. Ofiarą Bogu miłą jest duch skruszony, Sercem skruszonym i zgnębionym nie wzgardzisz, Boże” (Ps. 51:18-19). „Gdyż miłości chcę, a nie ofiary, i poznania Boga, nie całopaleń” (Oz. 6:6).
- Spis treści
- 1. Mat.3: Chrzest
- 2. Strona 2
- 3. Strona 3