Czym jest ekumenia?

Hasło „ekumenia” powoduje w świecie różne reakcje. Dla mnie osobiście brzmi przede wszystkim obco. Nie z powodu nieznajomości znaczenia tego słowa, lecz z poczucia, że ono mnie nie dotyczy, to zdecydowanie nie „moje” zagadnienie. Zacząłem się jednak zastanawiać dlaczego tak jest. Czy faktycznie zostałem uwikłany w polityczny aspekt tego zagadnienia, czy są jakieś inne powody aby czuć się obco w towarzystwie tego chrześcijańskiego nurtu.

PO PIERWSZE- PŁASZCZYZNA POROZUMIENIA

Uważam, że podstawą porozumienia jest posiadanie wspólnej płaszczyzny porozumienia. Gwarantuje ona, że wszystkie zainteresowane strony mówią o tym samym, albo w przypadku nieporozumienia odnoszą się do tych samych niewzruszonych punktów odniesienia. Dla mnie te trzy punkty odniesienia to Bóg Adonai, Jezus Chrystus i Słowo Boże jako list pisany do człowieka, czyli między innymi do mnie. Pamiętacie ile płaszczyzn przechodzi przez dowolne trzy punkty odniesienia? Tylko jedna.

BÓG ADONAI

Pewnie zastanawiasz się, dlaczego tak napisałem, a nie Ojciec w Niebie, czy po prostu Bóg. A to dlatego, że czasem nie mam pewności czy otaczający mnie ludzie mówią i myślą o tym samym Bogu. Pamiętasz mężów Starego Testamentu? Oni żyli w czasach, gdzie wielu ludzi, wiele narodów wierzyło w różne bóstwa. Wówczas Pan Bóg ostrzegał swój lud wybrany przed obcymi bogami:

Gdy Pan, Bóg twój, wytępi przed tobą narody, do których idziesz, aby nimi zawładnąć, i opanujesz je, i osiedlisz się w ich ziemi, to strzeż się, abyś nie wpadł w sidła za nimi po ich wytępieniu sprzed oblicza twego i abyś nie pytał o ich bogów, mówiąc: Podobnie jak te narody służyły swoim bogom, tak i ja uczynię. Nie uczynisz tak Panu, Bogu twemu, gdyż czyniły one dla swoich bogów to wszystko, co jest obrzydliwością dla Pana i czego Pan nienawidzi, paląc dla nich w ogniu nawet twoich synów i swoje córki” 5Mojż.12:29-31

Dlatego bohaterzy Starego Testamentu zawsze bardzo precyzyjnie określali Boga, w którego wierzą i o którym mówią. Przypomnij sobie jak przedstawił się sam Bóg Mojżeszowi:

„Rzekł też: Jam jest Bóg ojca twego, Bóg Abrahama, Bóg Izaaka, i Bóg Jakuba. Wtedy Mojżesz zakrył oblicze swoje, bał się bowiem patrzeć na Boga” 2Mojż.3:6

Mój Bóg, to ten sam, który zawarł przymierze z Abrahamem, który powtórzył swe obietnice wobec Izaaka, który zmienił Jakubowi imię na Izrael. Mój Bóg jest jeden, nie ma trzech postaci. On stworzył wszystko co jest wokół mnie. Mój Bóg obmyślił plan zabawienia wszystkich ludzi. Nie jest Jego zamiarem, aby ktoś cierpiał w piekle, którego przecież nie stworzył. Czy chrześcijanie wokół mnie myślą, wierzą, modlą się do tego samego Boga? Słuchając ich nie mam takiej pewności.

JEZUS CHRYSTUS

Mój Bóg ma jednorodzonego syna. Ten syn nazywa się Jezus i jest Mesjaszem, Chrystusem. Wcześniej był Logosem i pomagał w stwarzaniu świata, ale dla mnie wyniszczył samego siebie, aby urodzić się jako prawdziwy człowiek (Filip.2:6-8). Nie był bogiem w ludzkim ciele, ale był człowiekiem, który płakał, gdy jego przyjaciel Łazarz umarł. Odczuwał ból, gdy zakładano mu cierniową koronę na głowę, a z dłoni i nóg popłynęła Jego prawdziwa krew, gdy przybijano Go do krzyża. Ta krew spadła na grzeszną ziemię, jak wcześniej krew cielca, kiedy arcykapłan wnosił ją do miejsca Najświętszego. W ten sposób połączył ziemię z niebem, a swymi rozpostartymi ramionami ogarnął cały świat. To człowiek Jezus Chrystus oddał swoje niewinne, doskonałe życie abym dzięki tej krwi mógł mieć nadzieję życia. To On dzięki mocy i woli swego Ojca, a mojego Boga zmartwychwstał i otworzył mi drogę do nieba. On sam jest drogą i drzwiami prowadzącymi do Boga. To jedyna droga, która umożliwia abym dotarł do Ojca. Dziś przez modlitwy, a w przyszłości jako Nowe Stworzenie. Czy ludzie, którzy są wokół mnie, którzy noszą nazwę od Jezusa Chrystusa, wierzą w tego samego Jezusa? Czy uznają Jego faktyczną śmierć za jedyny sposób zaspokojenia Bożej Sprawiedliwości? Czy uznają, że nie potrzeba jakichś innych pośredników, „świętych” by rozmawiać z Ojcem w niebie?

SŁOWO BOŻE

Coraz więcej osób czyta Słowo Boże i z tego powodu niezmiernie się cieszę. Często jadąc pociągiem widzę ludzi młodych i starszych, którzy trzymają na kolanach tę bardzo charakterystyczną księgę. Bardzo dobrze, że ludzie czytają Pismo Święte, choć czasem rumieniec wstydu się pojawia, że ja/my czytamy zbyt mało. Przecież Apostoł Paweł zachęca Tymoteusza, aby ten pilnował czytania. Apostoł Paweł zapewnia, że całe Pismo jest przez Boga natchnione i pożyteczne (2Tym.3:14-17) jednak św. Piotr dodaje, że słowa prorockiego nie można dowolnie interpretować (2Piotra1:19-21). Zapytasz co mogą znaczyć słowa Ap. Piotra. Myślę, że jeżeli jakaś ludzka myśl, sposób tłumaczenia wersetów biblijnych nie może wytrzymać konfrontacji z przymiotami boskiego charakteru (miłość, mądrość, moc i sprawiedliwość) lub zaprzeczają podstawowej nauce jaką jest okup to właśnie jest coś, czego nie powinniśmy robić. Nauka o duszy nieśmiertelnej, o piekle, o wcieleniu, o mszy, o odpustach, o niezliczonej grupie świętych, którzy mają stanowić pomost do Boga to tylko niektóre przykłady interpretacji Pisma Świętego, nie wytrzymujące konfrontacji z całym Słowem Bożym. Jeżeli dla kogoś Biblia nie jest ostatecznym argumentem w rozmowie, bardzo trudno określić wspólną płaszczyznę porozumienia.

PO DRUGIE- EKUMENIA NIE JEST DLA HERETYKÓW

W zrozumieniu ogółu chrześcijan, ja i podobnie do mnie wierzący Bracia i Siostry jesteśmy heretykami, a dla nas nie ma miejsca w chrześcijańskim ruchu ekumenicznym. W Wikipedii czytając o chrześcijaństwie znajdujemy taki fragment: W rozumieniu nieortodoksyjnych odłamów chrześcijan – antytrynitarzy, jak arianizm, Jezus Chrystus, Syn Boży, nie jest równy Ojcu i jest jemu podporządkowany. Pogląd ten został przez autorytet apostolski kościoła odrzucony jako herezja już na soborze w Nicei w 325 r., co zostało zapisane w symbolu nicejskim, a następnie potwierdzone przez sobór konstantynopolitański I (381r.) w Nicejsko-konstantynopolitańskim wyznaniu wiary. Jeżeli autorytet kościoła odrzuca moją antytrynitarność, mówiąc, że jestem heretykiem, to po pierwsze nie ma dla mnie miejsca w tak rozumianym kościele powszechnym, po drugie nie ma możliwości ustanowienia wspólnej płaszczyzny porozumienia, a to prowadzi do braku możliwości konstruktywnego dialogu nie mówiąc już nawet o wspólnej modlitwie.

PO TRZECIE- CZY TO CZAS NA JEDNOCZENIE CHRZEŚCIJAN?

Pan Jezus w Ew. św. Jana mówi, że ma inne owce i będzie czas, kiedy będzie jedna owczarnia i jeden pasterz (Jan.10:16). Czy faktycznie na Boskim zegarze nastał ten czas? Czy może jeszcze za wcześnie? Czy ma to być ruch oddolny jak budowanie wieży Babel, czy ruch pochodzący od samego Adonai? Wierzę, że te słowa należą do przyszłości, do Tysiąclecia. Wówczas faktycznie nie będzie podziałów i różnic pomiędzy nie tylko chrześcijanami, ale wszystkimi ludźmi. Tymczasem oprócz ruchu Badaczy Pisma Świętego, wszystkie ugrupowania chrześcijańskie dopiero spodziewają się powrotu Chrystusa na ziemię, więc nie ma podstaw do mówienia i uczestniczenia w wydarzeniach mających miejsce w Tysiącleciu. Dlatego ruchy ekumeniczne mające na celu zjednoczenie różnych ruchów chrześcijańskich uważam za trochę niekonsekwentne działanie przed czasem. Głoszenie Ewangelii, dialog, dawanie świadectwa. Należy jednak bardzo wyraźnie powiedzieć, że jako naśladowcy Jezusa Chrystusa mamy obowiązek głoszenia Ewangelii. Każdy na swój sposób. Możemy podejmować różnego rodzaju rozmowy. Dobrze, aby były one faktycznie dialogiem, rozmową, a nie jednostronnym kazaniem. Pamiętajcie o czytaniu Słowa Bożego, bo jego znajomość pomoże w tych rozmowach. Ogólną zasadą bardzo przydatną w życiu jest to, aby wiedzieć, o czym się mówi.

Źródło: Wikipedia, hasło „Chrześcijaństwo”

Podziel się