Chrzest w śmierć Chrystusa

Raz rozpoczęty chrzest będzie trwał do końca życia. Podczas tego boju napotykamy różne dziwne sytuacje. Podobnie było z naszym Panem. Faryzeusze zarzucali Mu, że pochodzi z biednej rodziny, że przyjaźni się z celnikami i grzesznikami, a to że, uzdrawia w sabat, w końcu, że bluźni Bogu. Należy mieć tą świadomość, że ci, którzy wkraczają na drogę, którą szedł Chrystus, to podobne świadectwo od ludzi mogą usłyszeć o sobie. Panu Jezusowi zadawano bardzo dziwne pytania, z podobnymi pytaniami możecie się spotkać również wy. Wasze doświadczenia mogą się spotęgować. Tak, bo to jest bój.

Pan Jezus powiedział „tym chrztem, którym ja się chrzczę”. Ten nasz chrzest musi być dokończony, sfinalizowany. Jak zatem prowadzić bój, aby dotrzeć do mety? W takim przypadku bardzo pomocną jest modlitwa. Pan Jezus powiedział „O cokolwiek byście prosili Ojca z wiarą, da wam”.

Ci, którzy przyjęli chrzest w śmierć Chrystusa i chodzą w nowości żywota, są świadkami walki dobra i zła. Z pewnością spotykają różne myśli i poglądy na tak oczywiste sprawy. Pamiętajcie, w pierwotnym kościele też tak było. Pan powiedział„na świecie ucisk mieć będziecie, ale pamiętajcie, jam zwyciężył świat”. Dla świata naśladowcy Chrystusa są dziwowiskiem. Świat nie rozumie ich słów ani uczynków. Przyjaciele i sąsiedzi odwracają się od nich. Nie dziwcie się temu. Pan Jezus w Ew.Mateusza 16:24 mówi do swoich uczniów, a wiec również do was: „Jeśli kto chce pójść za mną, niech się zaprze samego siebie i weźmie krzyż swój, i niech idzie za mną”. Trzeba „zaprzeć samego siebie”. To bardzo ciężki bój, to trudna walka. Zaprzeć się samego siebie. Wyzbyć się swoich upodobań, skłonności, nawyków, przyzwyczajeń, pobudek, motywów. W tym wszystkim mamy naśladować Chrystusa. Mamy patrzeć jak On to robił.

Należy pamiętać, że próby i doświadczenia jakie napotykamy są dowodem Boskiego zainteresowania. Gdyby nasze życie składało się z samych sukcesów, to patrząc na przykład Jezusa, mielibyśmy wątpliwości, czy nasza ofiara jest zupełna, czy Pan przyjmuje nasze poświęcenie. Takie doświadczenia są dowodem przyjęcia naszej ofiary, a Pan Bóg przeprowadza nas przez te doświadczenia, aby wyrobić w nas charakter podobny do charakteru naszego Zbawiciela.

W 1 liście do Kor. 4:9 wersecie apostoł Paweł mówi, że staniecie się „dziwowiskiem dla świata, i aniołów, i ludzi.” O świecie i ludziach już mówiłem, ale „staniecie się dziwowiskiem dla aniołów”. Apostoł nie mówi tutaj o aniołach, którzy będą was strzec, będą wam śpieszyć z pomocą, ale jest tutaj mowa o złych aniołach, którzy zostali związani pod chmurą. Oni to właśnie będą dziwować się, że takie z was marne ziemskie istoty, a ubiegacie się o tak wysoką nagrodę. Pan Jezus jednak powiedział, że „większy jest ten, który jest za nami, niżeli ci, którzy są przeciwko nam”. Pan ma wielkie zastępy aniołów, którzy będą nam pomagać na drodze naszego poświecenia.

Apostoł Paweł powiedział „powątpiewamy, ale nie wątpimy”. Zapewne takie okoliczności będą nas spotykały na wąskiej drodze. Jako przykład podam postać apostola Piotra. Zapewne wszyscy myślimy o zaparciu Piotra. Nie. Ja mam na uwadze inną historie, chociaż tamta też zawiera wielką naukę.

„Piotr rzekł: Oto my opuściliśmy wszystko i poszliśmy za tobą; cóż za to mieć będziemy? A Jezus rzekł im: Zaprawdę powiadam wam, że wy, którzy poszliście za mną, przy odrodzeniu, gdy Syn Człowieczy zasiądzie na tronie chwały swojej, zasiądziecie i wy na dwunastu tronach i będziecie sądzić dwanaście pokoleń izraelskich I każdy, kto by opuścił domy albo braci, albo siostry, albo ojca, albo matkę, albo dzieci, albo rolę dla imienia mego, stokroć tyle otrzyma i odziedziczy żywot wieczny” (Mat. 19:27-28)

Każdy z nas wziął już stokroć więcej za to, co opuścił w tym świecie. Ile mniej mamy boleści, kłopotów, niepokoju, chorób, a ile więcej zadowolenia, zdrowia, spokoju.

Podziel się