Król Hiskiasz jest przykładem postawy duchowego ‘uśpienia’, którego panowanie można scharakteryzować następująco:
„Czynił on to, co prawe w oczach Pana, wszystko tak, jak czynił Dawid, jego praojciec.” (2 Król. 18:3).
To właśnie Hiskiasz był reformatorem religijnym, który jakby na nowo przywrócił wiarę w prawdziwego Boga. On też miał nie małą próbę swojej wiary, kiedy musiał stanąć na wysokości zadania podczas oblężenia Jerozolimy przez Asyrię i jak czytamy sprostał temu. Jego życie jako króla, zostało naprawdę dobrze opisane.
Jednak z biegiem lat, jego życie na tyle ewoluowało, że w jego sercu pojawiła się pycha:
„W tych dniach Hiskiasz śmiertelnie zachorował. I modlił się do Pana, który go wysłuchał i dał mu cudowny znak. Jednak Hiskiasz nie odwdzięczył mu się za wyświadczone dobrodziejstwo, gdyż jego serce wzbiło się w pychę, toteż gniew Boży spadł na niego, na Judę i na Jerozolimę. Wtedy Hiskiasz ukorzył się za pychę swojego serca, on sam oraz mieszkańcy Jeruzalem, tak iż za dni Hiskiasza nie spadł na nich gniew Pana.” (2 Kron. 32:24-26)
Jak czytamy, Hiskiasz wzbił się w pychę. Jego choroba miała skutkować śmiercią, ale ze względu na jego modlitwę, Bóg uzdrowił go i przedłużył jego życie o 15 lat, dodatkowo potwierdzając swój wyrok cudem. Mimo tego, Hiskiasz jak czytamy nie oddał chwały Bogu, a Bóg go pokarał, na co ten ukorzył się. Sprawa mogłaby się wydawać zamknięta, bo ileż to razy ten powyższy przypadek nas nie dotyka? Ile razy wzbijamy się w pychę, bądź grzeszymy w inny sposób, by po chwili doświadczenia ukorzyć się przed Bogiem?
Jednak, postawa Hiskiasza, spowodowała dalsze konsekwencje:
„Jednakże gdy byli u niego rzecznicy książąt babilońskich, którzy przysłali ich do niego, aby się dowiedzieć o cudownym zdarzeniu, jakie wydarzyło się w kraju, Bóg zdał go na jego własne siły, wystawiając go na próbę, aby poznać wszystkie jego zamysły.” (2 Kron. 32:31)
I wtedy znów objawiła się pycha Hiskiasza, tym samym poddając w wątpliwość szczerość jego ukorzenia się przed Bogiem po wyzdrowieniu:
„Hiskiasz wysłuchał posłów i pokazał im cały swój skarbiec, srebro i złoto, i wonności, i drogocenne olejki, i zbrojownie, w ogóle wszystko, co znajdowało się w jego skarbcach; nie było takiej rzeczy, której by Hiskiasz nie pokazał w swoim domu i w całym swoim władztwie.” (2 Kron. 20:13),
co skutkowało wyrokiem:
„(…) Słuchaj słowa Pana! Oto idą dni, że wszystko, co jest w twoim domu, i wszystko, co nagromadzili twoi ojcowie do dnia dzisiejszego, zostanie zabrane do Babilonu, a tu nic nie pozostanie, mówi Pan.” (2 Kron. 20:16-17)
Hiskiasz przez całe swoje panowanie miał problem w postaci ciągle zagrażającej Judzie Asyrii. Przyjmując posłańców – jeszcze wtedy – ze słabego Babilonu, chciał w ten sposób wysłać sygnał, że ma pieniądze i że jest graczem, który liczy się politycznie jak i militarnie, przez co chciał zjednać sobie Babilon jako sojusznika. Tym samym, nie polegał już na Bogu jak dawniej, ale na sobie i swoim dorobku, który – był darem Boga, a nie przejawem geniuszu ekonomicznego Hiskiasza.
Doświadczenia jakie przechodził Hiskiasz, choć z pewnością były ciężkie szczególnie podczas oblężenia, finalnie wyszły mu na dobre, bo przybliżał się do Boga. Doświadczenie świadomości śmierci jakie spotkało Hiskiasza spowodowało, że prosił on Boga o zmianę decyzji i to otrzymał. Duchowo jednak nie wyszło mu to na dobre, gdyż dopiero wtedy pojawiła się pycha w jego sercu.
Możemy w tym dostrzec lekcję, że powinniśmy trwać w społeczności z Bogiem na jego zasadach, a nie własnych pomysłach. Zauważmy, że apostoł Paweł, również przeżywał osobiste cierpienia, a jego modlitwy nie zostały wysłuchane:
„Bym się więc z nadzwyczajności objawień zbytnio nie wynosił, wbity został cierń w ciało moje, jakby posłaniec szatana, by mnie policzkował, abym się zbytnio nie wynosił. W tej sprawie trzy razy prosiłem Pana, by on odstąpił ode mnie. Lecz powiedział do mnie: Dosyć masz, gdy masz łaskę moją, albowiem pełnia mej mocy okazuje się w słabości. (…)” (2 Kor. 12:7-9).
Inny przykład to chory żołądek Tymoteusza (1 Tym. 5:23). Możemy się zastanowić: dlaczego Bóg nie uzdrowił Pawła, czy Tymoteusza? Być może zagrożenie ‘uzdrowienia’ jest ukazane w postawie Hiskiasza.
Pokazuje to nam, jak grzech pychy jest subtelny. Pojawił się on w życiu Hiskiasza, jako skutek Bożego błogosławieństwa. Człowiek ewidentnie obrócił dobro w zło. Każdy z nas może mieć swoją wizję chrześcijaństwa. Swoją wizję służby dla Boga, swoją wizję porządku nabożeństwa. Te wizje mogą być dobre, a intencje jeszcze lepsze. Wątpię, by Hiskiasz miał złe intencje przyjmując posłów z Babilonu. Jednak dużo mówimy o Nowym Stworzeniu, o umartwianiu samych siebie, o rezygnacji ze swego „ja”. Jak inaczej możemy to pokazać praktycznie, jeśli naszych doświadczeń nie będziemy przedkładać przed Bogiem. I nie mam tu na myśli modlitwy, by Bóg zabrał nam nasze problemy, ale byśmy w tych problemach umieli się odpowiednio zachować. Wielokrotnie decyzje i pomysły które mamy, choć mogą być świetne, powinniśmy – chociaż dla pewności – przedłożyć przed Bogiem, aby dowiedzieć się jaka jest Jego wola. Chyba zgodzimy się, że nie każda nasza dobra idea, znajduje upodobanie w oczach Bożych.
W przypadku Hiskiasza, jedno wydarzenie spowodowało, że dalsze życie było utarte wyzwaniami i problemami, w których nie mógł już liczyć na Boga tak, jak przedtem. Musimy o tym pamiętać, by każdy problem i doświadczenie jakie znosimy, przedkładać przed Bogiem z prośbą o wskazówki i kierownictwo:
„Wszelką troskę swoją złóżcie na niego, gdyż On ma o was staranie.” (1 Piotra. 5:7)
Tylko taka postawa będzie odsuwać nas od naszego „ja” i celebracji własnych dokonań, co stanowi grząski grunt wewnętrznego rozwoju.