Prorok Izajasz poucza Lud Boży: „Badajcie Pismo Pana i czytajcie: Żadnej z tych rzeczy nie brak, żadna z nich nie pozostanie bez drugiej, gdyż usta Pana to nakazały i jego duch je zgromadził.” (Izaj. 34: 16). Zawsze powinniśmy stawiać Biblię, jako nasz najwyższy autorytet, ponad wszelkie dzieła myśli ludzkiej. Jest tego prosty powód. Uważamy ją za Słowo Boże i to jest wystarczająca rekomendacja. Słowo ludzkie, w formie różnych idei i filozofii, zawsze wraca się puste, nie przynosząc światu trwałego szczęścia. Ze Słowem Najwyższego jest inaczej. Ono nigdy nie wraca puste. Plan Boga spełni się w każdym aspekcie i przyniesie nieprzemijające dobro całemu Jego stworzeniu. Moc Biblii zasadza się również na jej obiektywizmie. Nie ukrywa ona różnych niechlubnych epizodów z życia mężów Bożych. Mówi wprost o grzechu Dawida z Batszebą oraz zaparciu się apostoła Piotra. Stanowi zapis wielkich czynów ludzi, ale traktuje również o człowieczej słabości i nikczemności. Jako miłośnicy Biblii musimy ujmować ją całościowo i korzystać z pełnego jej przesłania.
Dojrzałość chrześcijańska polega między innymi na umiejętności uczenia się nie tylko na swoich błędach, ale również grzechach innych. Analizując ich błędy postaramy się przestrzec samych siebie, zachowując świadomość, że i my, wciąż będąc w ciele, jesteśmy zdolni do różnych bezbożnych czynów.
Pierwszą postacią, którą poddamy analizie będzie Kain. To, co jest w jego historii uderzające, to fakt, jak szybko grzech począł pustoszyć sferę ludzkiej moralności. Było to przecież dopiero drugie pokolenie. Biblia podaje, że gdy Bóg nie spojrzał łaskawie na ofiarę Kaina, ten „…rozgniewał się bardzo i zasępiło się jego oblicze.” (1 Moj. 4: 5). Pomimo Bożej przestrogi Kain zabił swego brata. Nie było to morderstwo w afekcie, ale dokonane z premedytacją, zaplanowane: „Potem rzekł Kain do brata swego Abla: Wyjdźmy na pole! A gdy byli na polu, rzucił się Kain na brata swego Abla i zabił go” (1 Moj. 4: 8).
Zatrzymajmy się na chwilę w tej historii i wykażmy błędy i zaniechania Kaina, które ostatecznie skutkowały bratobójstwem. Autor listu do Hebrajczyków podaje, że Abel złożył Panu Bogu ofiarę wartościowszą niż Kain. Uczynił to z powodu posiadanej wiary (Hebr. 11: 4). Stąd możemy wnioskować, że Kainowi tej cnoty brakowało. Prawdopodobnie jego ofiara nie była z pierwocin, tak jak jego brata. Kain zapewne nie przykładał wagi do faktu, że Bogu należy się to, co pierwsze i najlepsze w podzięce za okazane błogosławieństwo. Sprawę kultu traktował mało poważnie, bardziej formalistycznie. Nie był ochotnym dawcą, a przecież Bóg takich miłuje i przyjmuje (2 Kor. 9: 7).
Kain reaguje gniewem na odrzucony dar. To oburzenie jest irracjonalne. Starszy syn Adama nie ma do niego prawa. Są ludzie, którzy mają tendencję do podobnego zachowania. Jest ona podyktowana pychą i zbytnią pewnością siebie. Ludzie tego pokroju czują się lepsi od innych. Można znaleźć przykłady sportowców, polityków, którzy nie umieją pogodzić się ze słuszną porażką. Jest prosty sposób, aby walczyć z takim nastawieniem. Jest nim mozolne rozwijanie w sobie pokory. Każdy z nas musi być świadomy swojej omylności. Nikt z nas nie ma patentu na zupełne poznanie po tej stronie zasłony. Biblia uczy, że różnorodna Boża mądrość jest przez zbór, dlatego nie powinniśmy opuszczać wspólnych naszych nabożeństw (Efez. 3: 10; Hebr. 10: 25). Powinniśmy słuchać siebie nawzajem i być otwarci na argumenty innych. Nie przypisujmy innym złych intencji, ale zamiast obrażania się, czy uprzedzania do siebie nawzajem, rozmawiajmy. Musimy też nauczyć się, aby umieć przyznać innym rację i uznać swój błąd. To nie jest łatwe, bo porusza sferę naszych ambicji, ale bez tego nie będziemy się rozwijać. Napomnienie Boga nie przynosi skutku. Kain jest uparty. Wpuszcza grzech do swego serca. Pielęgnuje złe myśli dotyczące brata i one ostatecznie przeistaczają się w pewien schemat myślowy wypełniający jego głowę. Być może pojawia się rodzaj obsesyjnego złego postrzegania Abla i trwała zawiść. Apostoł Paweł uczy nas, jak ważną rzeczą jest to, czym napełniamy swój umysł: „Wreszcie, bracia, myślcie tylko o tym, co prawdziwe, co poczciwe, co sprawiedliwe, co czyste, co miłe, co chwalebne, co jest cnotą i godne pochwały” (Filip. 4: 8).
To, o czym często myślimy, pokazuje nam i Bogu, kim naprawdę jesteśmy. Naszego Ojca nie da się zwieść. Jeśli czegoś złego nie robimy, jednak skrycie myślimy o tym, to wskazuje, że nasze pragnienia są złe. Jest to rodzaj hipokryzji. Musimy oczyszczać swój umysł i napełniać go zdrowymi rzeczami. Bóg zadaje następnie Kainowi pytanie: „Gdzie jest brat twój Abel?” Kain odpowiada, że nie jest stróżem swojego brata. Chociaż jesteśmy braćmi w Chrystusie, to ciągle będąc w ciele, pozostajemy pod jego presją. Wyniki tego mogą być następujące:
a) obmowa,
b) brak napomnienia,
c) waśnie i spory,
d) obojętność.
Pod wpływem różnych nieporozumień, może i w nas zrodzić się taka myśl (nastawienie): NIE JESTEM STRÓŻEM BRATA MEGO. Jest to bardzo niebezpieczny stan. Dowodzi on braku lub zaniku miłości, a przecież ona jest ostatecznym Bożym kryterium. Pan Jezus nauczał apostołów, jak i cały Kościół w słowach: „Nowe przykazanie daję wam, abyście się wzajemnie miłowali, jak Ja was umiłowałem; abyście się i wy wzajemnie miłowali. Po tym wszyscy poznają, żeście uczniami moimi, jeśli miłość wzajemną mieć będziecie” (Jana 13: 34, 35).
Historia Kaina dostarcza jeszcze jednej znaczącej lekcji. Kain zwraca się do Boga:„Zbyt wielka jest wina moja, by można mi ją odpuścić” (1 Moj. 4: 13). Można powiedzieć, że w pewnym sensie zwątpił on w Boże miłosierdzie. Nam nigdy nie wolno tego zrobić, bo choć ma ono swoją granicę, to jest zarazem wielkie. Zawsze powinniśmy zwracać uwagę, gdy zgrzeszymy, na stan naszego serca. Jeśli jest w nim wciąż miejsce na skruchę i żal, czasem z powodu wielkiego przestępstwa, powinniśmy posłuchać rady apostolskiej:„Dzieci moje, to wam piszę, abyście nie grzeszyli. A jeśli kto zgrzeszył, mamy orędownika u Ojca, Jezusa Chrystusa, który jest sprawiedliwy. On ci jest ubłaganiem za grzechy nasze, a nie tylko za nasze, lecz i za grzechy całego świata” (1 Jana 2: 1, 2).