W liście do Filipian apostoł Paweł wydaje ciekawe świadectwo o sobie samym: „Umiem się ograniczyć, umiem też żyć w obfitości; wszędzie i we wszystkim jestem wyćwiczony; umiem być nasycony, jak i głód cierpieć, obfitować i znosić niedostatek.” (Filip.4:12) Ktoś nie zaznajomiony z biografią i osobą Apostoła mógłby powiedzieć, że brzmią one jak zwykła przechwałka. Wtajemniczeni wiedzą jednak, że jego pełna poświęcenia służba dla Pana Boga i Jezusa dała mu prawo do wydania takiego świadectwa. Paweł nie czynił tego z powodów ambicjonalnych, ale raczej chcąc, aby jego życie stało się inspiracją dla innych wierzących, tak jak dla niego wzorem był jego Mistrz: „Bądźcie naśladowcami moimi, jak i ja jestem naśladowcą Chrystusa.” (1Kor.11:1)
Apostoł Paweł nie był pierwszym, którego życie i postawa może być podsumowana w powyższych słowach. Spójrzmy na osobę Joba. Ów mąż Boży, również umiał żyć w obfitości jak i skrajnym poniżeniu: „był mąż w ziemi Uz imieniem Job; a mąż ten był nienaganny i prawy, bogobojny i stroniący od złego…” i należało by dodać do tej charakterystyki jeszcze jeden szczegół:„…był to mąż najmożniejszy ze wszystkich mieszkańców Wschodu.” (Joba.1:1,3) Jednak jego bajeczne bogactwo nie przysłoniło mu sprawy najważniejszej – miłości i szacunku do Stwórcy.
NIEBEZPIECZEŃSTWO UZALEŻNIENIA OD BOGACTWA
Bogactwo wcale nie musi determinować bogobojnej postawy wobec Stwórcy. Zbyt często jest czynnikiem, który zakłóca nasze relacje z Panem Bogiem.Często buduje poczucie niezależności i zwodniczego komfortu.Będąc zamożnym łatwo przenieść, nierzadko niezauważalnie i nieświadomie, punkt ciężkości w aspekcie zaufania z Boga na mamonę. Nie trudno też przywiązać się do niego i kwestię jego pomnażania uczynić priorytetową tak, że staje się to już celem samym w sobie i swoistym uzależnieniem (Łuk.12:16-21). Pan Jezus uczy nas: „Gdzie jest skarb twój– tam będzie i serce twoje.” (Mat.6:21). Także w czasie kryzysów ekonomicznych, jesteśmy narażeni na pokusę powiększania swoich spichlerzy i gumien do niepotrzebnych rozmiarów ze strachu przed przyszłością. Wystrzegajmy się rozbuchanej zapobiegliwości, ponieważ: „Nie od obfitości dóbr zależy czyjeś życie” ale pamiętajmy raczej, że „wie, Ojciec wasz, czego potrzebujecie.” (Łuk.12:15; Mat.6:8).
Bogactwo ma różne wymiary. Jest bogactwo materialne, ale jest i duchowe. To drugie także może prowadzić do zła, jeśli w naszym umyśle zaczniemy je postrzegać, jako cel sam w sobie: „Mówisz: Bogaty jestem i wzbogaciłem się, i niczego nie potrzebuję.” Nie potrzebuję społeczności, nie potrzebuję wykładów i kazań, nie muszę czytać Biblii i literatury religijnej, nie muszę słuchać innych itd., bo wszystko już wiem- „A nie wiesz, żeś pożałowania godzien nędzarz i biedak, ślepy i goły.” (Obj.3:17) Bogactwo może dawać złudne poczucie sytości, a tow konsekwencji prowadzi do letniości, czy wręcz lenistwa. Pamiętajmy, że i nam grozi fatalna postawa uczonych w Piśmie i faryzeuszy, którą obnażył Pan Jezus: „Mówią bowiem, ale nie czynią.” (Mat.23:3)
JAK ŻYĆ W OBFITOŚCI?
Na czym polega umiejętność życia w obfitości? Na podstawie przykładu Joba powiemy, że polega na trwaniu w społeczności z Bogiem. Poleganiu tylko na Nim i dawaniu Mu pierwszeństwa przed wszystkim innym. Miłowaniu Go. Jednak co to znaczy kochać Boga? Czy wystarczy nienawidzić zła i nieprawości? To nie wystarczy. Miłować Boga to znaczy, tak po prostu, kochać ludzi. Tego natomiast nie da się oprzeć tylko na samych słowach. One mogą posilić ducha, ale nie ciało. Człowiek łatwo ulega pokusie patrzenia na innych przez pryzmat swojej sytuacji. Szczególnie dotyczy to pięknych, mądrych, bogatych. Nie rozumiemy biednych, głodnych, ograniczonych ludzi. Trwanie w tym nie zaprowadzi nas do Królestwa Niebios. Jeśli nie rozwiniemy owocu ducha, ze wszystkimi jego aspektami, nic nam nie pomoże. Czy apostoł Paweł nas tego nie uczy (1Kor.13:1–13)? Z charakterem jest tak jak z talentami. Jeśli masz ich pięć, to Bóg wymaga od ciebie abyś z nich wszystkich korzystał (Mat.25:14–30). Jeśli owoc ducha ma dziewięć cech, to każda z nich musi być rozwinięta (Gal.5:22,23). Bóg potrzebuje bowiem, do przeprowadzenia swego restytucyjnego dzieła, istot mających, empatię i głębokie współczucie do bolejącego stworzenia.
Nasz Ojciec tak kieruje życiem zborów, aby było w nim zróżnicowanie na kilku polach. Jeśli pośród nas są niezamożni bracia, to nie ulegajmy dziecinnemu myśleniu, że niski status materialny jest tylko próbą dla nich. Ojciec niebieski w ten sposób doświadcza i pozostałych członków Ciała Pańskiego w aspekcie miłości i pokory.
Przez naganę zboru Laodycei poznajemy inny aspekt umiejętnego obfitowania. To chęć do dzielenia się z innymi radością wynikającą z biblijnych obietnic. To pragnienie przebywania z Ludem Bożym oraz ciągła potrzeba uczenia się woli Najwyższego. Kierownictwa Bożego zawsze powinniśmy pożądać, z prostej przyczyny: nie wiemy, co jest jeszcze przed nami.
Najwspanialszym przykładem umiejętnego obfitowania był oczywiście Logos: „Takiego bądźcie względem siebie usposobienia, jakie było w Chrystusie Jezusie. Który chociaż był w postaci Bożej, nie upierał się zachłannie przy tym, aby być równym Bogu.” (Filip.2:5,6). Żadne niebiańskie zaszczyty i chwała nie zachwiały lojalnością Naszego Pana względem Jego Ojca. Często mówimy, że to co kształtowało Zbawiciela to ziemskie warunki. To prawda, ale także taką samą próbą był czas, kiedy „Słowo było u Boga.” (Jan.1:1)
Zgubić drogę Bożą można zawsze i w każdych okolicznościach. Przykładem tego jest Syn Jutrzenki: „Ty, który byłeś odbiciem doskonałości, pełnym mądrości i skończonego piękna, (…) twoje serce było wyniosłe z powodu twojej piękności. Zniweczyłeś swoją mądrość skutkiem swojej świetności.” (Ezech.28:12,17). Także Salomon nie wytrwał w umiejętnym obfitowaniu, bo choć: „Król Salomon bogactwem i mądrością przewyższał wszystkich królów ziemi,” pod koniec swego życia usłyszał od Boga „Ponieważ dopuściłeś się tego i nie dotrzymałeś przymierza ze mną, aby przestrzegać przykazań, które ci nadałem, przeto wyrwę ci królestwo, a dam je twojemu słudze….” (1Król.10:23;11:11).