Mat.3: Jan Chrzciciel

Mat.3: Jan Chrzciciel

W Ew. Mateusza Jan pojawia się już jako dorosły mężczyzna. Aby móc poznać historię jego narodzin, trzeba udać się do Ew. Łukasza. Tam, już na samym początku mamy opisaną przepowiednię o narodzinach Jana (Łuk. 1: 5-25). Działo się to za panowania Heroda Wielkiego, króla Judei.

Jan urodził się jako syn kapłana Zachariasza i jego żony Elżbiety. Biblia naucza, że byli to ludzie sprawiedliwi i już w podeszłym wieku, gdy PAN BÓG sprawił ten cud. Do tej pory byli bezdzietni. Fakt, że sam anioł przepowiedział Zachariaszowi, że będzie miał męskiego potomka, świadczyło o tym, że dziecię będzie wyjątkowym człowiekiem i narzędziem w rękach Pańskich.

Kiedy Elżbieta była już w zawansowanej ciąży, odwiedziła ją Maria – jej krewna. Ona także była brzemienna. Dziecię, które miało się z niej narodzić, stało się później Zbawicielem świata. Interesującym był fakt, że gdy Elżbieta usłyszała pozdrowienie Marii, poruszyło się w jej łonie maleństwo, a ona sama zaczęła prorokować o Synu Bożym (Łuk. 1: 41).

Gdy Jan się urodził i skończył osiem dni, zgodnie z zaleceniami, jakie BÓG dał Abrahamowi, musiał być obrzezany (1 Moj. 17:12). Krewni Elżbiety i jej sąsiedzi chcieli, by syn odziedziczył imię swojego ojca. Jednak ani Elżbieta, ani Zachariasz nie zgodzili się na to. Chłopcu dano na imię Jan, jak rozkazał anioł, co się wykłada „Pan się zmiłował”. Jakże właściwe imię! PAN BÓG nie tylko zmiłował się nad Zachariaszem i Elżbietą, ale także nad Izraelem i całym światem, dając tego, który miał przygotować drogę Mesjaszowi.

Niewiele Biblia mówi o młodości Jana. Pewne  świadectwo mamy zanotowane w Ew. Łukasza 1:80 „A dziecię rosło i wzmacniało się na duchu, przebywając na pustkowiu, aż do dnia wystąpienia przed Izraelem.”

W Ewangelii Łukasza czytamy, że w 15. roku panowania cesarza Tyberiusza doszło Jana Słowo Boże i w konsekwencji Jan „przeszedł całą krainę nadjordańską, głosząc chrzest upamiętania na odpuszczenie grzechów” (Łuk. 3:3). 15. rok Tyberiusza to 29 r. n.e. Jan był starszy od Pana Jezusa o pół roku. Rozpoczął swoją misję w wieku 30 lat,  na sześć miesięcy przed chrztem Jezusa. Jan był człowiekiem prowadzącym ascetyczne życie. W Ew. Mateusza 3:4 czytamy „a sam Jan miał odzienie z sierści wielbłądziej i pas skórzany wokół bioder swoich, a za pokarm miał szarańczę i miód leśny” Był on przygotowywany przez BOGA do specjalnej misji, którą przepowiadali już starożytni prorocy (Izaj. 40:3).

Jan wystąpił, aby ogłosić Żydom przybliżenie się Królestwa Niebios i wezwać ich do pokuty. Jej symbolem miał być chrzest w Jordanie. Jego chrzest nie miał mocy  zmazania grzechów . Był on tylko symbolem opamiętania. Wskazywał u tego, który go przyjmował, na zmianę stanu serca i chęć powrotu do życia zgodnego z Prawem Bożym.

Biblia składa świadectwo, że „wtedy wychodziła do niego Jerozolima oraz cała Judea i cała okolica nadjordańska” (Mat. 3:5)  Wśród ludzi przyjmujących chrzest było wielu faryzeuszy, którym Jan nie szczędził cierpkich określeń, ale także wzywał ich, aby wydawali owoc godny upamiętania. W 10 wersecie 3 rozdziału Ewangelii Mateusza czytamy słowa Jana „a już i siekiera do korzenia drzew jest przyłożona; wszelkie więc drzewo, które nie wydaje owocu dobrego, zostaje wycięte i w ogień wrzucone”. Kontekst wskazuje, że były to słowa wypowiedziane do faryzeuszy, ale miały dużo szersze znaczenie. Odnosiły się do każdego Żyda. Były to słowa przestrogi. Jan wskazywał w nich na rozpoczynający się sąd dla Narodu Izraelskiego, ostrzegał, że jeśli każdy z nich nie  zmieni swojego życia i nie przyniesie dobrego owocu sprawiedliwości, to zostanie odrzucony od Bożej łaski. Niestety, te słowa wobec wielu znalazły swe urzeczywistnienie w symbolicznym ogniu, jakim było zniszczenie Jerozolimy przez Rzymian w 70 r. n. e.

Następny werset tego samego 10 rozdziału niesie ze sobą wielką naukę. Jan głosił przyjście kogoś, kto był silniejszy od niego i któremu on sam nie był godny sandałów nosić. Tym kimś był nasz Zbawiciel Jezus Chrystus.

Gdy Jezus przyszedł nad Jordan, by zostać ochrzczonym, Jan wzbraniał się. Postawa Jana była poniekąd słuszna. Znał Jezusa i wiedział, że to człowiek bez nagany. Zdumiał się, że Ten przyszedł do niego po chrzest. Dopiero kiedy Pan powiedział, aby na ten czas ustąpił,  Jan ochrzcił Jezusa. Chrzest Pana był wyjątkowy. Nie był to chrzest upamiętania, ale poświęcenia. Tym aktem Jezus oddał się zupełnie swojemu Ojcu i rozpoczął swoją 3,5 letnią misję, która miała zaprowadzić go na krzyż, a następnie przez zmartwychwstanie do wiecznej chwały i nieśmiertelności.

Gdy Jezus wyszedł z Jordanu „oto otworzyły się niebiosa, i ujrzał Ducha Bożego, który zstąpił w postaci gołębicy i spoczął na nim. I oto rozległ się głos z nieba: Ten jest Syn mój umiłowany, którego sobie upodobałem” (Mat. 3:16,17). Była to Boska manifestacja przyjęcia poświęcenia Jezusa. Był to również znak dla samego Jana, że ten, na którym spoczął Duch Święty jest Mesjaszem. Jan tej wiadomości nie zostawił tylko dla siebie, ale głosił, że Jezus jest Synem Bożym.

Podziel się